Dzień 1


25.04.2016
Cmentarz Pere-Lachaise, Plac Bastylii

Poniedziałkowym rankiem, 25 kwietnia 2016 r., wsiedliśmy do naszych pojazdów
i wyruszyliśmy z Holandii do Paryża. Po pokonaniu ok. 450 km., wczesnym popołudniem byliśmy na miejscu.

Już wjeżdżając do miasta czuło się wielkość i przepych stolicy. Ogromne, dostojne kamienice ciągnęły się wzdłuż szerokich arterii i węższych bogato zadrzewionych ulic.
Miejski zwykły zgiełk, momentami zwariowany (jak nie szalony), szybko przyprawił o ból głowy naszych kierowców, ale po pokonaniu kilku rządzących się własnym prawem krzyżówek, szybko osiągnęliśmy cel podróży.
Czekała na nas zarezerwowana wcześniej przez portal Booking kwatera, która okazała się bardzo przytulnym apartamentem z dwoma sypialniami oraz salonem z aneksem kuchennym. Klucze, hasło do WiFi i dwie butelki czerwonego wina na powitanie wręczył nam uśmiechnięty Azjata, który po zainkasowaniu stosownej opłaty oddalił się, a my – po szybkim obiedzie i ogarnięciu się – wyruszyliśmy na pierwszy spacer… na pobliski cmentarz. 


Cmentarz Pere -
Lachaise to największy i najsławniejszy cmentarz paryski. Na powierzchni 44 ha znajduje się ok. 100 tys. grobów, które są wręcz dziełami sztuki w muzeum rzeźb pod gołym niebem. Żałobną atmosferę tego miejsca łagodzi ok. 5 tysięcy rosnących tam drzew. 









   Miejsce po prostu niesamowite… A i ludzie, których szczątki tam spoczywają, z pewnością tacy byli. Nie sposób było odszukać wszystkich znanych nazwisk, ale udało nam się dotrzeć do grobów: Pani Walewskiej (późniejszej hrabiny d’Ornano), Bizeta, Balzaca, Delacroix, Oscara Wilde’a, Edith Piaf, Klementyny z Tańskich Hoffmanowej (pisarki), Jean’a-François Champollion’a (tego, który studiując słynny „kamień z Rozzety” jako pierwszy odczytał pismo hieroglificzne), Jima Morrisona i oczywiście do grobu naszego wielkiego rodaka – Fryderyka Chopina.

Grób Fryderyka Chopina
Nagrobek tego ostatniego wyobraża alegorię Muzyki (muza Euterpe pochyla się nad złamaną lirą), poniżej znajduje się medalion z podobizną kompozytora.

Grobowiec Heloizy i Abelarda
Niestety tylko z odległości udało mi się zrobić zdjęcie pięknemu grobowcowi, w którym spoczywają najstarsze szczątki pochowane na Pere-Lachaise. Należą do dwunastowiecznych nieszczęśliwych kochanków - Heloizy i Abelarda, którzy zmuszeni by żyć osobno, korespondowali ze sobą długie lata. Ich listy są dowodem wielkiej miłości i należą do najpiękniejszych dzieł literatury światowej.  

        I właśnie gdy byłam tak blisko miejsca ich ostatecznego spoczynku (niestety już po godzinie 18.00), trzeba było opuścić cmentarz. Umundurowany strażnik odprowadzający wszystkich ostatnich zwiedzających, mało nie puścił się z krzykiem w pogoń za mną, gdy zboczyłam biegiem ze ścieżki prowadzącej do wyjścia,
aby tylko rzucić okiem…

Po wyjściu ze sławnej nekropolii, mimo mało ciekawej pogody, obraliśmy jeszcze kierunek na Plac Bastylii. Nie ma tam już dziś potężnej fortecy – więzienia – symbolu absolutystycznej samowoli monarchii, której zdobycie i zburzenie w 1789 r. zapoczątkowało Wielką Rewolucję Francuską, i w której był ponoć więziony i zmarł tajemniczy człowiek zwany „Żelazną Maską”…

Plac Bastylii
Dzisiaj na Placu Bastylii zastaliśmy nowoczesny gmach Opery Bastylia, a także usytuowane wokół kina, kawiarnie i sklepy. Nie sposób było zignorować wielkiej Kolumny Lipcowej, ustawionej w tym miejscu na pamiątkę ofiar rewolucji z 1830 r. Ten ogromny pomnik ze statuą Geniuszu Wolności na szczycie, zbudowany został z przetopionych armat Napoleona Bonaparte, a pod nim, w krypcie, spoczywają polegli podczas rewolucji.

Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała. Było zimno, pochmurno i już trochę późno, więc czas na powrót wydawał się całkowicie właściwy. Czekało nas jeszcze pięć dni smakowania wszystkiego z czego Paryż słynie, zatem nie trwoniliśmy czasu i podążyliśmy wypocząć przed trudami kolejnych dni. 

Galeria z dnia I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz