26.04.2016
Opera Garnier, Madeleine, Plac Vendome, Luwr, Ogrody Tuileries, Plac Zgody, Most Aleksandra III, Pola Elizejskie, Łuk Triumfalny, Trocadero, wieża Eiffla
Opera Garnier, Madeleine, Plac Vendome, Luwr, Ogrody Tuileries, Plac Zgody, Most Aleksandra III, Pola Elizejskie, Łuk Triumfalny, Trocadero, wieża Eiffla
Już po pół godzinie od
opuszczenia apartamentu, zaraz po wejściu do pociągu metra zorientowałam się,
że mój Smartfon (który miałam na dnie plecaka, na plecach, przykryty poncho) przepadł
bezpowrotnie w odmętach paryskiego przestępczego światka.
Nie
wiem jak to w ogóle
mogło się stać, bo nie byłam w żadnym prawdziwym, ani sztucznym tłumie,
nikt się o mnie nie otarł, nie potknął przez przypadek, w
ogóle nikt mnie nawet nie dotknął. Cały czas byłam w ruchu, patrzył na
mnie
Paweł i nasi znajomi. Nie wiem kto, kiedy, w którym miejscu… Po prostu
czary… Naprawdę dobra robota –
majstersztyk!
Nie oddam słowami jak się
czułam. I nawet nie chcę.
Czekał nas długi i
obfitujący w moc atrakcji dzień. Oddzieliłam w umyśle materialną porażkę od
przeżyć duchowych i zanurzyłam się w przepychu zabytków Paryża.
Pierwsze imponujące
gmaszysko, jakie ukazało się naszym oczom zaraz po wyjściu z metra, to Opera Garnier – pierwsza paryska opera
nazwana od nazwiska swojego twórcy – Charlesa Garniera, który do budowy gmachu
wykorzystał marmury o najróżniejszych barwach z kamieniołomów z całej Francji.
Opera Garnier - od strony zachodniej |
Scena tej opery cieszy się
ogromną sławą, głównie dzięki znakomitemu poziomowi zespołu operowego i
baletowego. Posiada nawet własną szkołę tańca. Wraz z Operą Bastylia tworzy Paryską Operę Narodową.
Nie
mieliśmy czasu, aby wejść do środka, ale sam budynek podziwialiśmy
dłuższą chwilę – to jeden z najwspanialszych pomników dawnego Cesarstwa
Francji.
Opera Garnier - od południa |
Jej wnętrze skrywa ponoć nie tylko przepyszny
wystrój, ale również niesamowite podziemia, gdzie niegdyś istniało nawet jezioro
będące inspiracją do napisania romantycznej historii tajemniczego „Upiora w
Operze”.
Już odchodząc z tego miejsca czułam żal, że nie mogę przekroczyć jej progów, ale niestety w czasie jakim dysponowaliśmy wszystkiego zobaczyć nie byliśmy w stanie.
Poruszając
się szerokim
bulwarem, szybko doszliśmy do zadziwiającej, bo wzorowanej na antycznej
świątyni, budowli. Majestatyczna kolumnada obiega cały gmach. Na
olbrzymim frontonie fasady widnieje „Sąd Ostateczny”. Kościół św.
Magdaleny
zwany przez paryżan po prostu Madeleine – to świątynia wzniesiona
przez Napoleona Bonaparte ku chwale
Wielkiej Armii.
Przeszedłszy
burzliwe
dzieje, dzisiaj ceniona jest ona za regularnie organizowane w niej
koncerty, a dla Polaków pozostaje obowiązkowym punktem turystycznym z
uwagi na pośmiertne losy dwóch wielkich rodaków.
W 1849 r. odbyła się tam bowiem
msza żałobna za Fryderyka Chopina, a jego zabalsamowane ciało spoczywało po
śmierci w podziemiach kościoła. W 1856 r. na widok publiczny wystawiona została
trumna z ciałem Adama Mickiewicz i tam też odbył się jego pogrzeb.
Seria
fotosów pod obiektem i już maszerowaliśmy Rue des Capucines, aby po kilku
minutach ujrzeć Plac Vendome – jeden z najpiękniejszych placów w Paryżu.
Fasady wszystkich domów są w tym miejscu identyczne, a sam plac to symbol ducha i stylu paryskiego. Tam Napoleon poślubił Józefinę. Tam w jednej z kamienic zmarł Fryderyk Chopin. Tam legendarny Hotel Ritz od przeszło 100 lat przyjmuje zamożnych gości: pisarzy, polityków, gwiazdy filmu, monarchów, książęta ze wschodu, potentatów przemysłowych.
Fasady wszystkich domów są w tym miejscu identyczne, a sam plac to symbol ducha i stylu paryskiego. Tam Napoleon poślubił Józefinę. Tam w jednej z kamienic zmarł Fryderyk Chopin. Tam legendarny Hotel Ritz od przeszło 100 lat przyjmuje zamożnych gości: pisarzy, polityków, gwiazdy filmu, monarchów, książęta ze wschodu, potentatów przemysłowych.
PLAC VENDOME - link do zdjęcia |
Tam w końcu,
swój pierwszy (i istniejący do dziś) butik miała Coco Chanel, której najsłynniejsze perfumy –
Chanel nr 5 – umieszczone są w buteleczce w kształcie… Placu Vendome! Wiedzieliście
o tym?
Napoleon Bonaparte lubił najwyraźniej utożsamiać się z potęgą dawnych rzymskich wodzów, gdyż zainspirowany kolumną Trajana w Rzymie, postanowił we francuskiej stolicy wznieść prawie identyczny pomnik ku swojej czci. Podobnie jak tę rzymską – widzianą przez nas na Piazza Venezia w Wiecznym Mieście, kolumnę na placu Vendome w Paryżu, pokrywa 160-metrowy spiralny ornament z brązu. Odlany został on z 1250 austriackich i rosyjskich dział zdobytych przez wojska Napoleona w bitwie pod Austerlitz. Na tej długaśnej zakręconej wstędze widać fryz reliefowy obrazujący zwycięstwa małego cesarza. Na szczycie – a jakże – posąg Napoleona w stroju Cezara! Lubił gość starożytne klimaty.
Z
Placu Vendome skierowaliśmy swoje kroki po skosie ku Sekwanie, przy której
czekały na nas dalsze atrakcje kulturalne. Po pokonaniu Rue Saint Honore, znaleźliśmy
się na placu Malraux gdzie stoi budynek słynnej Comedie Francaise –
teatru z najstarszym na świecie stałym zespołem teatralnym.
Utworzony
jeszcze na mocy decyzji Ludwika XIV, jest prawdziwym teatrem pomnikiem. Wejść w
skład jego zespołu jest dla aktorów wielkim zaszczytem, którego wśród Polaków dostąpił Andrzej
Seweryn. Nie
zaglądaliśmy do środka, a szkoda, bo we foyer znajduje się niezwykły mebel – fotel, na którym zmarł Molier,
grając tytułową rolę w swojej sztuce „Chory z urojenia”.
Znajdujący
się w sąsiedztwie Pałac Królewski, wzniesiony został jako prywatna rezydencja
kardynała Richelieu, którą ten zapisał przed śmiercią panującemu w tamtym
czasie Ludwikowi XIII. Jak na mieszkanko duchownego – Wow!!! Jak na Pałac Królewski
– zupełnie przeciętnie.
Strzeliliśmy sobie dla formalności kilka fotosików i przeszedłszy zaledwie przez przejście dla pieszych, wkroczyliśmy na obszerny dziedziniec z masywną szklaną piramidą.
Strzeliliśmy sobie dla formalności kilka fotosików i przeszedłszy zaledwie przez przejście dla pieszych, wkroczyliśmy na obszerny dziedziniec z masywną szklaną piramidą.
Dech nam chwilowo
zaparło, bo staliśmy na placu otoczonym przez fantastyczne zabudowania jednego
z najsłynniejszych pałaców na świecie, a mianowicie Luwru.
Ten imponujący kompleks architektoniczny, zlokalizowany w samym sercu Paryża, zajmuje w historii Francji ważne miejsce: przez osiem wieków rezydowali tu bowiem jej królowie i cesarze.
Rozbudowywany przez kolejnych władców obiekt, zachwyca dziś rozmachem, wystrojem elewacji i bogatą dekoracją rzeźbiarską. Naprawdę robi wrażenie.
Ten imponujący kompleks architektoniczny, zlokalizowany w samym sercu Paryża, zajmuje w historii Francji ważne miejsce: przez osiem wieków rezydowali tu bowiem jej królowie i cesarze.
Rozbudowywany przez kolejnych władców obiekt, zachwyca dziś rozmachem, wystrojem elewacji i bogatą dekoracją rzeźbiarską. Naprawdę robi wrażenie.
W
tym dniu chcieliśmy przyjrzeć się budowli tylko z zewnątrz. Niestety,
trafiliśmy w tym momencie na okropną pogodę, wręcz straszną!
No prawdziwy pech, bo gdzie jak gdzie, ale przed Luwrem?! Niebo zrobiło
się ciemne, wiał zimny
wiatr i zapowiadało się, że zaraz lunie...
Otulaliśmy się szczelnie od chłodu. Chłopaki sięgnęli nawet po czapki, tudzież rękawiczki…
Dla moich zapędów fotograficznych to był prawdziwy kataklizm… Taki piękny pałac, a w tak ponurych barwach przyszło mi go uwiecznić.
Otulaliśmy się szczelnie od chłodu. Chłopaki sięgnęli nawet po czapki, tudzież rękawiczki…
Dla moich zapędów fotograficznych to był prawdziwy kataklizm… Taki piękny pałac, a w tak ponurych barwach przyszło mi go uwiecznić.
Cóż
jednak było robić… Przechodząc pod Łukiem Triumfalnym Carrousel upamiętniającym
zwycięstwa Napoleona podczas kampanii 1805 r., weszliśmy do Ogrodu
Tuileries.
Był już najwyższy czas na kanapeczki!
Siedząc
w miłym zakątku, posilaliśmy się kontemplując okolicę.
Gdy jest ciepło, musi tam być bardzo przyjemnie. Łatwo wyobrazić sobie przechadzającą się w tym miejscu niegdyś paryską arystokrację. My, po posiłku, przy tak niesprzyjającej aurze, musieliśmy zadowolić się tylko szybkim przemarszem przez ten piękny zielony zakątek miasta.
Gdy jest ciepło, musi tam być bardzo przyjemnie. Łatwo wyobrazić sobie przechadzającą się w tym miejscu niegdyś paryską arystokrację. My, po posiłku, przy tak niesprzyjającej aurze, musieliśmy zadowolić się tylko szybkim przemarszem przez ten piękny zielony zakątek miasta.
W Ogrodzie Tuileries |
Wyszliśmy prosto na ogromny ośmiokątny Plac de la Concorde.
Miejscu, gdzie w 1795 r. po raz ostatni w czasie rewolucji spadły głowy, Dyrektoriat nadał pełną nadziei nazwę – Plac Zgody.
Dostojny skwer pełen jest wspaniałych kamiennych rzeźb o bogatej symbolice: rozszalałe konie z Marly strzegą drogi na Pola Elizejskie, osiem posągów rozmieszczonych w rogach placu odzwierciedla osiem francuskich miast, a piękne fontanny wzorowane są na wodotryskach z placu św. Piotra w Rzymie.
Czujną straż nad całą tą olbrzymią przestrzenią pełni egipski
Obelisk ze świątyni Ramzesa II w Tebach. Przybył do Francji jako podarunek wicekróla
Egiptu, Muhammada Alego. Od września 1999 r. cień rzucany przez szczyt Obelisku
pokazuje czas międzynarodowy, a zatem Plac de la Concorde jest największym zegarem słonecznym na świecie.
Plac de la Concorde (Plac Zgody) |
Próbując nie marszczyć się do zdjęć pod naporem wiatru, zrobiliśmy parę ujęć do albumu na samym placu, a także z pozostającego w sąsiedztwie Mostu Zgody – wybudowanego z materiałów ze zburzonej Bastylii, „aby lud mógł już zawsze deptać po kamieniach dawnej fortecy”. Rozpościerał się stamtąd piękny widok na Sekwanę i główny cel naszej tegodniowej wędrówki – wieżę Eiffla.
Brzegiem rzeki doszliśmy do kolejnego, chyba najpiękniejszego i z pewnością najszerszego mostu w całym Paryżu – Mostu Aleksandra III. Ta cudna i bogato dekorowana kładeczka, symbolizująca więzy Francji i Rosji, pochodzi z 1900 r.
Wraz
ze znajdującym się nieopodal pompatycznym Wielkim Pałacem oraz zgrabniejszym nieco Petit Palais stanowią pozostałość po trzeciej Wystawie
Powszechnej. Bardzo ładne obiekty – naprawdę nam się podobały.
Grand Palais (Wielki Pałac) |
Petit Palais (Mały Pałac) |
Minęła połowa dnia. Czas mieliśmy dobry, więc wycieczkę kontynuowaliśmy wytrwale. Maluchy – Tymuś i Marcelinka – spały w wózkach, mając w głębokim poważaniu dobra europejskiej kultury. Przed nami roztaczała się najbardziej reprezentacyjna aleja Paryża, ale że Patrycja zaczęła trochę stękać, do Placu Charlesa de Gaullea (dawniej zwanego również Placem Gwiazdy) postanowiliśmy dojechać metrem. Gdy się tam znaleźliśmy, oczom naszym ukazał się niezwykły widok.
Znajdowaliśmy się w górnym końcu Pól Elizejskich – szerokiej eleganckiej, snobistycznej i jak niektórzy twierdzą „najpiękniejszej ulicy świata”. Staliśmy w miejscu historycznych wydarzeń, zwycięskich parad, uroczystych defilad i wystaw, w miejscu gdzie zbiera się cały Paryż gdy wypada jakieś wyjątkowe, poważne lub radosne wydarzenie.
Z
góry spoglądał na nas pięćdziesięciometrowy kolos – Łuk Triumfalny. Ogromny,
dumny, majestatyczny, po prostu wspaniały! Inspirowany sztuką starożytną został
wzniesiony… oczywiście na polecenie Napoleona! Facet naprawdę miał w sobie coś z rzymskiego wodza.
Budowla jest przebogato zdobiona, pełna harmonijnej proporcji rzeźb. Uwiecznia nie tylko wydarzenia historyczne, ale również nazwy miejscowości, w których rozegrały się różne bitwy. Na wewnętrznych ścianach odczytać można nazwiska przeszło pół tysiąca generałów, również Polaków: np. Poniatowskiego, Dąbrowskiego, Chłopickiego czy Sułkowskiego. Pod Łukiem znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, nad którym pali się płomień pamięci. Naprawdę piękna pamiątka historii.
Budowla jest przebogato zdobiona, pełna harmonijnej proporcji rzeźb. Uwiecznia nie tylko wydarzenia historyczne, ale również nazwy miejscowości, w których rozegrały się różne bitwy. Na wewnętrznych ścianach odczytać można nazwiska przeszło pół tysiąca generałów, również Polaków: np. Poniatowskiego, Dąbrowskiego, Chłopickiego czy Sułkowskiego. Pod Łukiem znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza, nad którym pali się płomień pamięci. Naprawdę piękna pamiątka historii.
Deszcz
przeczekaliśmy w MacDonaldzie, po czym drogę do kolejnego punktu – Placu Trocadero pokonaliśmy ponownie
metrem.
Trocadero to wzgórze na prawym brzegu Sekwany. Niegdyś leżała tu wieś o nazwie Chaillot i to jej zawdzięcza nazwę pałac tam się znajdujący. Nie jednak o pałacu warto wspomnieć, ale o wielu polonikach w tej okolicy.
Pierwszym z nich na placu
Trocadero jest konny posąg Ferdinanda Focha: marszałka Francji, Wielkiej
Brytanii i honorowego marszałka Polski. Był on wielkim przyjacielem naszego
kraju. To on, przykładowo, pomógł wymusić na Niemcach przerwanie zbrojnego tłumienia
Powstania Wielkopolskiego w 1919 roku.
Jednym z najbardziej podniosłych wydarzeń w dwudziestoleciu międzywojennym w Polsce było odznaczenie marszałka Focha wyjątkowym orderem. Otóż w 1921 roku w słynnej szkole wojskowej w Saint-Cyr Józef Piłsudski odpiął ze swego munduru własny krzyż Virtuti Militari i udekorował nim Focha. Marszałek Foch otrzymał także tytuły doktora honoris causa Uniwersytetów Jagiellońskiego, Warszawskiego oraz Poznańskiego. Jest również Honorowym Obywatelem Grudziądza, choć nigdy nie był w tym mieście.
Foch był bardzo lubiany w dawnej Polsce. Gdy odbierał honorowe obywatelstwo Lwowa, młodzież wyprzęgła konie z jego powozu i sama ciągnęła go ulicami miasta wśród wiwatujących tłumów. Niektórzy twierdzą, że gdyby została urzeczywistniona jedna z jego idei politycznych, można by zapobiec II wojnie światowej. Był on bowiem zwolennikiem uderzenia polsko-francuskiego na słabe jeszcze Niemcy i okupacji tego kraju.
Z Placu Trocadero roztacza się malownicza panorama: bajeczne ogrody i spektakularne fontanny schodzące w stronę rzeki są tłem dla najpiękniejszego w Paryżu widoku na Sekwanę, wieżę Eiffla i Pola Marsowe. Miliony zdjęć Wieży wykonywane są właśnie z tego miejsca.
Ku naszemu wielkiemu szczęściu, akurat w chwili gdy podziwialiśmy wspaniały widok, niebo przez kilkanaście minut okazało się nadzwyczaj łaskawe, darując nam kilka cudnych promieni słońca do wykonania fotek. O ileż wówczas świat stał się piękniejszy!
Trocadero to wzgórze na prawym brzegu Sekwany. Niegdyś leżała tu wieś o nazwie Chaillot i to jej zawdzięcza nazwę pałac tam się znajdujący. Nie jednak o pałacu warto wspomnieć, ale o wielu polonikach w tej okolicy.
Konny posąg Ferdinanda Focha link do zdjęcia |
Jednym z najbardziej podniosłych wydarzeń w dwudziestoleciu międzywojennym w Polsce było odznaczenie marszałka Focha wyjątkowym orderem. Otóż w 1921 roku w słynnej szkole wojskowej w Saint-Cyr Józef Piłsudski odpiął ze swego munduru własny krzyż Virtuti Militari i udekorował nim Focha. Marszałek Foch otrzymał także tytuły doktora honoris causa Uniwersytetów Jagiellońskiego, Warszawskiego oraz Poznańskiego. Jest również Honorowym Obywatelem Grudziądza, choć nigdy nie był w tym mieście.
Foch był bardzo lubiany w dawnej Polsce. Gdy odbierał honorowe obywatelstwo Lwowa, młodzież wyprzęgła konie z jego powozu i sama ciągnęła go ulicami miasta wśród wiwatujących tłumów. Niektórzy twierdzą, że gdyby została urzeczywistniona jedna z jego idei politycznych, można by zapobiec II wojnie światowej. Był on bowiem zwolennikiem uderzenia polsko-francuskiego na słabe jeszcze Niemcy i okupacji tego kraju.
Z Placu Trocadero roztacza się malownicza panorama: bajeczne ogrody i spektakularne fontanny schodzące w stronę rzeki są tłem dla najpiękniejszego w Paryżu widoku na Sekwanę, wieżę Eiffla i Pola Marsowe. Miliony zdjęć Wieży wykonywane są właśnie z tego miejsca.
Ku naszemu wielkiemu szczęściu, akurat w chwili gdy podziwialiśmy wspaniały widok, niebo przez kilkanaście minut okazało się nadzwyczaj łaskawe, darując nam kilka cudnych promieni słońca do wykonania fotek. O ileż wówczas świat stał się piękniejszy!
Pomału
zeszliśmy schodami na leżący u stóp wzgórza Trocadero – Plac Warszawy (Place de Varsovie).
Nie ma w tym miejscu
żadnego budynku, ale plac jest za to jedną z najciekawszych wizytówek
naszego
kraju. W roku 1918 wiele osób spośród polskiej arystokracji mieszkało we
Francji i miało tu przyjaciół. Aby uczcić odzyskanie niepodległości
przez
nasz kraj po 123 latach zaborów, Francuzi nazwali ten plac właśnie
Placem
Warszawy.
Nieopodal
znajduje się ponoć pomnik ku czci Polaków walczących podczas II wojny światowej
w obronie i o wyzwolenie Francji, pod dowództwem generała Maczka i generała
Andersa.
Niestety
nie udało nam się go zobaczyć, bo dzieci, którym po długim marszu
należała się w końcu jakaś nagroda, dostrzegły piękną i z pewnością
zabytkową karuzelę, od
lat kręcącą się na Placu Warszawy ku uciesze najmłodszych.
Gdy
milusińscy zaliczyli przejażdżkę na cudownych konikach i samolotach, już tylko
most d’Iena dzielił nas od najbardziej znanej budowli na świecie – wieży
Eiffla.
Ta
ikona Paryża to prawdziwe dzieło sztuki inżynieryjnej, choć niegdyś obrzucano
je błotem. Wzniesiona przez Gustave’a Eiffela na Wystawę Światową w 1889 r.
miała wówczas nie tylko zwolenników. Szkalowana przez jednych, dla innych
stanowiła symbol nowoczesności i sztuki nowego stulecia. Gdy po 20 latach
swojej obecności nad Sekwaną miała zostać rozebrana, zaprotestowali temu
najwybitniejsi przedstawiciele inteligencji tamtej epoki. Trzystumetrową
konstrukcję ze stali, uratowała jej zawrotna wysokość, bardzo przydatna w
tamtym czasie urzędowi telegraficznemu. To właśnie na wieży odbywały się na
początku XX w. pierwsze próby przekazów radiotelefonicznych.
Najbardziej
znany obiekt architektoniczny Paryża przetrwał i od lat jest magnesem, który
przyciąga do siebie miliony turystów z całego globu. Nie byliśmy wyjątkiem J
Staliśmy i patrzyliśmy zachwyceni jak windy żelaznej, koronkowej konstrukcji
przewożą w górę i w dół kolejnych zwiedzających…
Jakże odmówić sobie
frajdy zobaczenia Paryża z lotu ptaka?
Mieliśmy
ambitny plan, aby na wieżę (na II piętro) wejść po schodach, nawet z maluchami na plecach, ale wózki
musielibyśmy zostawić na dole, co ze względów bezpieczeństwa okazało się
absolutnie niemożliwe. Siłą rzeczy udaliśmy się do kas, a następnie do windy. Wjechaliśmy na wysokość 115 metrów
– idealnie, aby podziwiać największą aglomerację Francji.
Woooww!!
Wspaniale!! Od
wstążki Sekwany leniwie wijącej się pod nami, przez charakterystyczne
gmachy
zabytkowych budynków i zielonych parków, po przecudny kształt Bazylik
Sacre-Coeur
na horyzoncie – wszędzie było pięknie, a w przebłyskach popołudniowego
słońca – wręcz magicznie. Ostatnie kanapeczki i herbatka na tej
wysokości dopełniły szczęścia, toteż bogaci we wrażenia zjechaliśmy
windą na dół.
Nasza
mała wycieczka z
ulgą przyjęła informację, że w zasadzie zrealizowaliśmy na ten dzień
cały program. Kierując się do najbliższej stacji metra przeszliśmy
przez Most d’Alma – słynny
dziś nie dlatego, że upamiętnia historyczną bitwę pod Almą w czasie wojny
krymskiej, ale dlatego, że w tunelu pod nim, w 1997 r. zginęła księżna Diana.
Stojący
nad wjazdem do tunelu pomnik Płomienia Wolności (autentycznej wielkości replika
płomienia pochodni, trzymanej przez Statuę Wolności w Nowym Yorku, podarowana
Francji przez Stany Zjednoczone w 1989 r.), był do dnia wypadku symbolem
przyjaźni łączącej Francję i Amerykę. Zaraz po śmierci Lady Di, został pokryty
kwiatami przez olbrzymie tłumy paryżan. Od tej pory
to nieformalny ołtarz księżnej Walii - turyści
i wielbiciele przychodzą w to miejsce, by złożyć kwiaty, zostawić listy, zdjęcia i różne dowody pamięci, fotografując się przy tej okazji nieustannie.
to nieformalny ołtarz księżnej Walii - turyści
i wielbiciele przychodzą w to miejsce, by złożyć kwiaty, zostawić listy, zdjęcia i różne dowody pamięci, fotografując się przy tej okazji nieustannie.
Po
powrocie do kwatery, po zjedzeniu obiadokolacji i po położeniu dzieci do łóżek,
nadeszła chwila odpoczynku. Każdy odczuwał zmęczenie, a twarz piekła od
kwietniowego kapryśnego wiatru. Trzeba się było wyspać, bo nazajutrz Paryż miał
nas oczarować kolejnymi atrakcjami.
Galeria z dnia II
Galeria z dnia II
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz